Uwodziciel

Bel Ami (Francja, Wielka Brytania, Włochy, 2012)

Reżyser: Declan Donnellan, Nick Ormerod
Scenariusz: Rachel Bennette na podstawie powieści Guy de Maupassant
"Bel Ami"
Muzyka: Lakshman Joseph De Saram , Rachel Portman

Zdjęcia: Stefano Falivene kręcono w Budapeszcie i Londynie
Gatunek: Dramat (Kostiumowy)

Obsada:
Georges Duroy- Robert Pattinson
Madeleine Forestier- Uma Thurman
Virginie Rousset- Kristin Scott Thomas
Clotilde de Marelle- Christina Ricci
Luc Rousset- Colm Meaney
Charles Forestier- Philip Glenister
Suzanne Rousset- Holliday Grainger

Każda kobieta,nawet jeśli otwarcie sie do tego nie przyzna,chciałaby być choć raz w życiu uwiedziona. Co to znaczy? To niezwykłe przeżycie natury emocjonalnej,romantyczne uniesienie u boku niezwykłego mężczyzny,który kobietę zahipnotyzuje,ale i zrozumie,obejmie troskliwą opieką chociażby na chwilę i dostarczy jej niezwykłych wrażeń zarówno natury psychicznej jak i fizycznej. W dzisiejszych czasach flirtu i podrywania (samo sformuowanie wydaje sie być wulgarne) uwodzenie wydaje sie być passe,kto chciałby bowiem godzinami i dniami zabiegać o kobietę,zachowywać sie po dżentelmeńsku czekając,aż ta odsłoni swoje wdzięki i odda sie kochankowi.

"Bel Ami" rozgrywa sie pod koniec XIX wieku w Paryżu w wyższych sferach dziennikarsko-ministerialnych jakbyśmy to powiedzieli dzisiaj. Pokazuje jak młody żołnierz,który właśnie wrócił z wojny w Algierii dostaje sie na paryskie salony. Georges to prosty człowiek,wychowany na wsi,piśmienny dzięki wojsku,ale bez jakiegokolwiek polotu czyli jakbyśmy to teraz ujęli mało kreatywny. Dzieki wsparciu znajomego z czasów wojennych Forestiera i jego żony dostaje pracę w wydawnictwie lokalnej gazety. Szybko uczy sie,że to nie mężczyźni rządzą światem,ale kobiety które "rządzą" swoimi mężami doradzając im i poszeptując, nie raz w sprawach wagi państwowej. Duroy odkrywa w sobie jeden jedyny talent-talent do uwodzenia, jego dziki magnetyzm przyciąga kobiety,co sprawia że łatwo mu ulegają zarówno gdy chodzi o sprawy zawodowe jak i prywatne. Wykorzystuje to na początku nieświadomie potem już z pełną premedytacją. Niestety w świecie wyższych sfer to nie wystaczy.
Debiut reżyserski na dużym ekranie Declana Donnellana i Nicka Ormeroda to przede wszystkim parada aktorska kobiet: Umy Thurman, Kristin Scott Thomas, Christiny Ricci i na końcu Holliday Grainger. Pań których nawet początkującemu kinomanowi nie trzeba przedstawiać,no może z wyjątkiem panny Grainger,ale wystarczy nadmienić o jej roli w serialu Rodzina Borgiów,gdzie zagrała Lukrecję Borgię,by rozwiać jakiekolwiek wątpliwości co do jej udziału w tym przedsięwzięciu. Ze wszystkich wymienionych przeze mnie aktorek chyba jedynie Christina Ricci,jeśli dobrze pamiętam, nie miała doświadczenia w graniu w filmie kostiumowym,ale jej występy w "Jeźdźcu bez głowy"(1999) czy "Czerwonym kapturku" (1997) wystarczyły jako rekomendacje. Uma Thurman ma za sobą "Niebezpieczne związki"(1988) oraz "Nędzników"(1998) natomiast Kristin Scott Thomas zagrała w "Kochanicach króla"(2008). Oglądając film miejscami ma sie wrażenie,że panie nie tyle grają co dobrze sie bawią,co uważam zresztą za niebywałe biorąc pod uwagę ,ze nosiły raczej niewygodne gorsety do ciężkich sukien. Podziwianie ich swobody w pracy przed kamerą,a właściwie jego rezultatu daje sporo satysfakcji i zdecydowanie ułatwia oglądanie w przeciwieństwie do "niezdarnego" aktorstwa Roberta Pattinsona. Napisałam niezdarnego bo trudno nazwać je słabym,ma on już za sobą kilka ról i widać że czegoś tam sie już nauczył,ale to wciąż za mało. Do tej pory filmy w których grał nie narzucały mu nic-co najwyżej żeby był, tak jak w Sadze "Zmierzch" czy w "Cosmopolis",a jego magnetyzm przyciągał do kin raczej młode pokolenie,które nie jest zbyt wymagające,co widocznie wystarczyło,bo obrazy które jak pamietam z lat młodości ono uważa albo za stare albo kultowe w zależności on wychowania i srodowiska w którym dorastało. Nie mówię,że Pattinson nie ma potencjału,uważam że jest za wcześnie na takie wnioski,w końcu sa aktorzy którym również nie dawano szans,a sie wybili tak jak Leonardo DiCaprio czy Brad Pitt to kwestia dobierania ról i reżyserów oraz pracy nad swoim aktorstwem.
Wracając do "Bel Ami" film nie zaskakuje i nie "powala". Muzyka jest jakby wtórna mimo że jednym z twórców jest Rachel Portman pamiętana za ścieżki dźwiękowe obrazów takich jak "Czekolada"(2000) czy "Księżna"(2008). Kostiumy czy wnętrza wypadają raczej skromnie acz gustownie, po francuskiej klasie wyższej końca XIX wieku spodziewałabym sie bardziej wytwornych apartamentów,ale nie jestem ekspertem. Czy więc warto wydać pieniądze by film zobaczyć-raczej nie, chyba że ktoś widział już wszystko co do tej pory nakręcono. Ja nadal będę czekać na naprawdę dobry obraz kostuimowy nakręcony po 2010 roku i obym sie doczekała.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Trauma (2019) czyli o kruchości ludzkiej psychiki

W obronie syna- serial

Strangerland