Biała noc


Nuit blanche/Sleepless night (Francja, 2011)

Reżyser: Frédéric Jardin
Scenariusz: Frédéric Jardin, Olivier Douyère, Nicolas Saada
Muzyka: Nicolas Errèra
Zdjęcia: Tom Stern
Gatunek: Thriller/Akcja

Obsada:
Vincent- Tomer Sisley
Feydek-Joey Starr
Manuel-Laurent Stocker
Yilmaz-Birol Ünel
Vignali-Lizzie Brocheré
Thomas-Samy Seghir
José Marciano-Serge Riaboukine
Lacombe-Julien Boisselier

Vincenta i jego policyjnego partnera Manuela poznajemy już w pierwszej scenie filmu,gdy po brawurowej acz nie do końca udanej akcji "wykradają" torbę z narkotykami dwóm mężczyznom.Vincent zostaje ranny w bok,a jednemu z napadniętych udaje sie uciec,co z kolei spowoduje porwanie Thomasa-syna głównego bohatera. Dalsza akcja "Białej nocy" będzie rozgrywała sie w nocnym klubie,gdzie jej szef,szanujący sie mafiozo i jego ludzie będą przetrzymywali chłopaka,jednoczesnie próbując oddzyskać od jego ojca skradziony towar.W międzyczasie na miejscu pojawi sie kilku policjantów,którzy będą chcieli ująć...Vincenta oskarżając go o korupcję-współpracę z Marciano i handel narkotykami. Główny bohater, jak przystało na byłego zawodowego żołnierza,mimo ciągle krwawiącej rany będzie bił sie i uciekał,jako że towar który miał oddać mafii w zamian za syna został przed nim ukryty przez jednego z policjantów...
Film Frédérica Jardina to niezwykle szybko rozgrywająca sie opowieść z gatunku dobrzy i źli policjanci oraz bezwzględna mafia. Do pewnego momentu nie wiadomo nawet,który ze stróżów prawa jest skorumpowany i żądny milionów euro za torbę pełną narkotyków,a który jest praworządny,ponieważ zarówno Vincent jak i Lacombe twierdzą że działają tajnie,by złapać nieuczciwych policjantów. Młoda funkcjonariuszka-Vignali wydaje sie być nieprzekonana ani do jednego ani do drugiego,aż do pewnego momentu,który jest już zbyt oczywisty by można było nie dać mu wiary. Zanim jednak do tego dojdzie zostanie pobita i uwięziona w kuchennym magazynie z żywnością.W miedzyczasie jej szef-Lacombe po morderczej walce w kuchni omal nie umrze na schodach zrzucony przez Vincenta. Tu tylko przez chwilę jako widz zaczęłam sie zastanawiać czy faktycznie miał prawo przeżyć ten upadek.Potem przeszła myśl,że w końcu główny bohater od godziny biega z krwawiącą raną,strzela,bije sie,a nade wszystko musi przeciskać sie między ludźmi w zatłoczonym klubie,więc skoro tak to chyba inni też muszą mieć szansę coś zrobić innego aniżeli tylko zginąć. Dalej jednak oglądałam nie mając już czasu i ochoty by sie nad tym wszystkim zastanawiać.Chcąc nadąrzyć za błyskawiczną akcją trzeba ją po prostu chłonąć- w ten sposób właśnie ogląda sie ten film.
Gdyby nie akcent niczym z amerykańskich filmów akcji,gdzie nikt nie umiera w połowie filmu,może poza paroma mafiozami zarówno tymi francuskimi jak i tureckimi,którzy w całym przedsięwzięciu biorą czynnie udział oraz Manuelem,który zostaje postrzelony i uduszony,to"Białą noc" oglądałoby sie niczym dobry francuski triller akcji,gdzie sceny walk i pościgów są dobrze pokazane,a dialogi są proste,ale i świadczą o tym że scenariusz przemyślano,a nie pisano na kolanie. Niestety mimo że nie poczułam upływającego podczas seansu czasu to po filmie pozostał niesmak,cóż bowiem z tego że główny bohater zasłabł na chwilę w 15 minucie filmu na skutek odniesionej rany,skoro potem bił sie do końca z kim popadnie nawet z młodzieżą,która bawiła sie w klubie. Zresztą do tej roli twórcy wybrali aktora,który sprawdził sie już wcześniej w tego typu filach,a kinomaniakom znany jest jako Largo Winch. Kobiecą rolę dostała młoda aktorka,która wielbicielom horroru może być znana z Americam Horror Story jako Grace i dobrze sie stało,jej nietypowa uroda pasuje do nieco nierozgarniętej i absolutnie,a przy tym irytująco zapatrzonej, w szefa policjantki. Mafijna strona obsady zarówno ta francuska jak i turecka nie zachwyciła mimo,że Jose Marciano był "reprezentowany" przez samego Serge'a Riaboukine'a.
Denerwująca okazała sie także muzyka mało pościgowa,mało klubowa.Dźwięki w "Białej Nocy"nie mają tworzyć atmosfery czy nadawać rytmu filmowi,mają być i tyle. Klub,z kolei jako główne miejsce akcji sprawiało wrażenie labiryntu,była więc tam i dyskoteka dla młodzieży i bar dla Vipów i dziwaczne drzwi do bliżej nieokreślonych pomieszczeń,wszystko tak jakby bez ładu i składu...więc od pewnego momentu wnętrza stały sie wręcz monotonne i nijakie.
Czy warto więc obejrzeć "Białą noc"? Jeśli ktoś lubi szybkie flmy akcji i aktorstwo Tomera Sisley'a to oczywiście tak,jeśli natomiast ktoś szuka ambitnego scenariusza,gdzie mógłby sie zastanawiać kto jest dobrym a kto złym policjantem to niech raczej tego filmu unika,w końcu znajdzie wiele innych ciekawszych do obejrzenia.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Trauma (2019) czyli o kruchości ludzkiej psychiki

W obronie syna- serial

Strangerland