Przychodzę z deszczem

I Come with the Rain

(Francja, Hiszpania, Hongkong, Irlandia,Wielka Brytania, 2008)

Reżyser: Anh Hung Tran
Scenariusz: Anh Hung Tran
Muzyka: Radiohead
Zdjęcia: Juan Ruiz Anchía, kręcono w  Los Angeles (Kalifornia, USA), Hongkongu oraz Davao (Filipiny)
Gatunek: Kryminał / Thriller

Obsada:
Kline- Josh Hartnett
Hasford- Elias Koteas
Su Dungpo- Byung-hun Lee
Lili- Tran Nu Yen Khe
Shitao- Takuya Kimura
Meng Zi- Shawn Yue
Vargas- Eusebio Poncela

Kline jest byłym policjantem,który po schwytaniu i zabiciu seryjnego mordercy zostaje prywatnym detektywem. Na zlecenie szefa jednego z największych firm farmaceutycznych ma znaleźć jego syna Shitao,z którym ojciec nie ma kontaktu od niemal dwóch czy trzech lat.Wiadomo na pewno,że chłopak prowadził sierociniec w wiosce górniczej na Filipinach. Śledztwo Kline'a prowadzi go jednak dalej do Hongkongu,gdzie detektyw szybko odkrywa nie tylko świat kloszardów, do którego należy teraz Shitao,ale i mafii z jej młodym,brutalnym szefem Su Dungpo,który dla ukochanej kobiety Lili jest w stanie nawet zabić,więc gdy zostaje porwana i jej losy zwiążą sie z Shitao postawi na nogi wszystko i wszystkich by ją odnaleźć...

Cały film można podzielić na dwa główne wątki. Pierwszy wraz ze sceną otwierającą "Przychodzę z deszczem" dotyczy Kline'a i jego ostatniego śledztwa policyjnego. Główny bohater,aby schwytać niebezpiecznego seryjnego zabójcę Hasforda, robiącego z ludzkich ciał rzeźby,musi przeniknąć do jego umysłu,zrozumieć chory umysł jego motywy, działania,cele. Okazuje sie,że nie tylko nie jest to łatwe,ale pozostawia w śledczym ślady w postaci wspomnień i snów,mimo leczenia psychiatrycznego,któremu poddaje sie po zakończonej akcji. Przez cały film Kline'a prześladują majaki,które przeplatają sie z rzeczywistymi działaniami,codziennymi problemami dotyczacymi zaginięcia Shitao.
Drugi wątek dotyczy Shitao,którego historię poznajemy tak jakby od końca,w jego wspomnieniach i opowieści Vargasa. Według Vargasa Shitao został zabity na Filipinach przez trzech zabójców. Jednak w obrazach z przeszłości widać,że mężczyzna przeżył trzy strzały w klatkę piersiową i przeszedł wewnętrzną przemianę,która pozwala mu uwalniać ludzi od bólu i cierpienia,uzdrawiać ich z chorób czy uzależnień. Shitao mieszka więc w skleconej z foli,dykty i pali chacie,na obrzeżach miasta,gdzie przychodzą do niego potrzebujący:matki z dziećmi oraz ubodzy bezdomni.
 Film Anh Hung Tran to nieco chaotyczna wydawałoby sie opowieść o ludzkim cierpieniu tym fizycznym i tym psychicznym,które ciągle jest podsycane przez bodźce czy to wewnętrzne(jak w przypadku Kline'a) czy zewnętrzne (jak u Shitao). Przeskoki scen między jednym a drugim bohaterem oraz ich wspomnieniami mogą wydawać sie z początku niezrozumiałe i męczące. Jednak zapewniam,że druga połowa "Przychodzę z deszczem" jest już dużo łatwiejsza i klarowniejsza w odbiorze. Im więcej bowiem obrazów zostaje widzowi pokazanych tym swobodniej może on powiązywać kolejne wątki w jedną całość doszukując sie nawet zależności między historiami Kline'a i Shitao w sposób o dziwo metaforyczny. Albowiem bez problemu można doszukać sie motywów związanych z chrześcijaństwem, Jezusem oraz mesjanizmem.
Hasford to psychopata,wymykający sie jakiejkolwiek ocenie z wyjątkiem tej iż "bawi sie w Boga". Z jednej strony tworzy z ciał makabryczne rzeźby z drugiej przynosi cierpienie,którym wydaje sie być zaintrygowany wręcz zafascynowany. Zupełnie inaczej niż Shitao,który przyjmuje cierpienie i ból od innych, dzięki swojej niezwykłej, mistycznej mocy czy zdolności ratuje życia bez skarg,pokornie.Wielu widzom może sie to skojarzyć z uzdrawiającą mocą Chrystusa. Zresztą końcowa scena ukrzyżowania może Nam to sugerować.
50-cioletni Anh Hung Tran dzięki współpracy międzynarodowej stworzył takie filmy jak "Zapach zielonej papai", "Norwegian Wood" czy "Rykszarz" za którego otrzymał Złotego Lwa na festiwalu w Wenecji w 1995 roku. Natomiast do "Przychodzę z deszczem" zaprosił on młodego,ale doświadczonego i dosyć popularnego aktora Josha Harnetta powierzając mu główną rolę. Harnett mając za sobą udział w takich filmach jak "Czarna Dalia" czy "30 dni mroku" niespodziewanie bardzo przekonywująco zagrał byłego policjanta,którego ścigają demony przeszłości. Mimo,że niektóre sceny wydają sie być nieco sztuczne lub źle wykadrowane to Harnett swoim aktorstwem dodaje klasy temu nieco chaotycznemu scenariuszowi,a przede wszystkim "egzotyki" jako jedyny biały mężczyzna w azjatyckiej produkcji. Kolejny warty wymienienia to Elias Koteas,pojawiający sie epizodycznie kanadyjczyk juz nie raz pokazał swoje aktorskie umiejętności między innymi w "Cienkiej czerwonej lini" czy "Wyspie tajemnic",tutaj raczej swobodnie odgrywa dosyć złożoną charakterologicznie postać,dodając w ten sposób grozy do otaczającej ją figur. Byung-hun Lee czy Takuya Kimura mogą być mniej znani europejskiej publiczności,zresztą ich popisy aktorskie są także niezbyt godne zapamiętania.
Szczególnym elementem tego filmu jest na pewno muzyka stworzona przez brytyjski zespół Radiohead,będąca mieszaniną elektroniki kojarzonej tutaj z Hongkongiem oraz rocka reprezentującej anglojęzycznego bohatera. Świetnie wpasowuje sie ona zarówno w sceny miłosne jak i efektowne kadry pokazujące miasto nocą. Wokal Thoma Yorke'a oddaje emocje trudne do odzwierciedlenia czy przekazania przez azjatyckich aktorów,a jednocześnie sprawia,że "Przychodzę z deszczem" otrzymuje międzykulturowy wyraz.
Komu więc możnaby polecić "Przychodzę z deszczem"? Każdemu kto lubi nietypowe połącznie kryminału z thrillerem uzupełnione wstawkami religijnymi i dziwną,nieco cyberpunkową atmosferą.

Komentarze

  1. Dziękuję za odwiedziny na moim blogu :)

    tego filmu jeszcze niestety nie oglądałam, ale recenzja świetnie napisana !
    widziałam jedynie "30 dni mroku", ale tylko połowę niestety, nie podobał mi się ten film szczerze powiedziawszy.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. właśnie zdałam sobie sprawę, że dwa razy napisałam "niestety", pomyłka mała :)

      Usuń
  2. "30 dni mroku" faktycznie nie był jakimś porywającym filmem,ot można obejrzeć,jak już sie widziało wszystkie filmy o wampirach,ale szału nie ma :)

    Również dziękuję za odwiedziny i zapraszam ponownie :)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Muzyka: Radiohead - jestem przekonana :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Sama muzyka w tym filmie daje więcej niż gra aktorska i kadry razem wzięte :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki za odwiedziny. Cóż, ja się trochę wzbraniam przed tego typu produkcjami. Zobaczymy. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja wychodzę z założenia,że nie ma filmu,którego nie dałoby sie obejrzeć.Czasami niestety trzeba wyjść z kina lub film wyłączyć,ale kto nie spróbuje...ten nie obejrzy prawdziwych "smaczków" :)

    Pozdrawiam i zapraszam ponownie

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Trauma (2019) czyli o kruchości ludzkiej psychiki

W obronie syna- serial

Strangerland