Zostań

Stay (USA, 2005)

Reżyseria: Marc Forster
Scenariusz: David Benioff
Gatunek: Dramat / Thriller / Psychologiczny

Obsada:
         Sam Foster- Ewan McGregor
         Henry Letham- Ryan Gosling
         Lila Culpepper-Naomi Watts
         Dr Leon Patterson-Bob Hoskins
         Pani Letham- Kate Burton
         Athena-Elizabeth Reaser

          Dr Sam Foster-psychiatra zastępując swoją koleżankę z pracy spotyka jej pacjenta Henry'ego Lethama, który już po drugiej wizycie zapowiada,że popełni samobójstwo, podając przy tym dokładną datę i godzinę. Lekarz postanawia temu zapobiec próbując dotrzeć do młodego człowieka zarówno poprzez własne racjonalne podejście jak i badając jego przeszłość. Okazuje sie jednak, że czas i ludzki mózg płatają "figle" nie tylko tym, którzy są chorzy, ale przede wszystkim tym, którym wydaje sie, iż są zdrowi i mają normalne, poukładane życie...

          Film Marca Forstera ("Marzyciel", "007 Quantum of Solace") to dziwna historia, która mogłaby zdarzyć sie naprawdę, gdyby została przedstawiona od początku do końca, bez nagłych przejść w czasie i przestrzeni oraz bez powtarzających sie elementów i zdarzeń. Wtedy byłaby prostym scenariuszem pewnego wypadku oraz tego co wydarzyło sie po nim. Jednak wystarczyło kilka niecodziennych trików filmowych nieoczekiwane zmiany miejsc akcji pokazane w nieco paranoiczno- psychotyczny sposób oraz przestawienie i przedstawienie postaci w zupełnie innych rolach niż te które powierzono im w najbardziej realnej scenie obrazu czyli...na końcu, by "Zostań" nabrało cech abstrakcyjnych i surrealistycznych.
          Film charakteryzuje sie bowiem krótkimi urywanymi scenami, które przechodzą mniej lub bardziej płynnie jedna w drugą. Postać wychodzi z pomieszczenia i...znajduje sie w innym budynku, idzie ulicą i...nagle ta ulica sie zmienia, schody potrafią ciągnąć sie w nieskończoność, a wszystko może sie tak czy siak powtórzyć niczym deja vu. Jedne sceny wydają sie trwać dłużej, inne krócej, tak jak jedne są bardzie, a inne mniej logiczne. Niby nic nie tworzy kontinuum czasu i przestrzeni, a jednak udaje sie z czasem ustalić pewien rytm zdarzeń, dzięki któremu nieco łatwiej zrozumieć całość, szczególnie gdy wytrwa sie do ostatniej sceny na moście. Wszystkiemu towarzyszy uczucie pośpiechu w jakim główny bohater próbuje odnaleźć i uratować nieszczęsnego pacjenta, którego poczucie winy pcha nieuchronnie ku śmierci. Atmosferę podsycają zdjęcia Nowego Jorku widzianego niczym w krzywym zwierciadle oraz muzyka składająca sie z piosenek łączących elementy elektroniczne (industrialne) oraz chaotycznie instrumentalne.

          Taki scenariusz nie mógłby sie obyć bez dobrej obsady. Postać Ewana McGregora, aż do ostatniej sceny, aż do przesady wydaje sie być niby twardo stojącym na ziemii psychiatrą, któremu jednak z każdą sceną jego rzeczywistość wydaje sie być coraz mniej realna. Ostatnia sekwencja filmu wręcz wybucha autentycznością i "prozą życia" zarówno Sama Fostera jak i  Henry'ego Lethama, a także Lily Culpepper, której rola okazuje sie najbardziej zadziwiająca, ale przy tym dobra dzięki grze aktorskiej Naomi Watts, świetnie poprowadzonej w "Zostań" przez reżysera. Dr Leon Patterson przeraża nie tylko Henry'ego Lethama,  gdyż dzięki Bobowi Hoskinsowi widz także ma szansę poczuć ciarki na plecach, gdy niewidomy psychiatra gra w szachy, dyskutuje o Freudzie, a nawet gdy wyciaga rękę. Aktorsko film wydaje sie być przemyślany w najmniejszych detalach. Wszystko i wszyscy pasują do miejsc i ról im przydzielonych nawet jeśli nie sa one stałe.

          Z chaosu obrazów i dźwięków powoli wyłania sie wizja cierpienia i szoku po wypadku, którego było sie świadkiem. Mózg ludzki bowiem podobno sam tworzy iluzje, które mają zachować człowieka przy życiu i zdrowych zmysłach. Konfabuluje, część infomacji wypiera lub zmienia tak by móc dalej funkcjonować, bez szwanku. Czy to dzieje sie z umysłem głównego bohatera?  Tak naprawdę nie wiadomo, każdy bowiem może sam i po swojemu interpretować "Zostań", nawet jeśli nie posiada żadnych podstaw wiedzy psychologicznej, a tym bardziej psychiatrycznej. Ten film jest niczym otwarta księga z zamkniętym zakończeniem, bez happy endu...Polecam!!!     

Komentarze

  1. Oj tak, przy każdym seansie (widziałam 3 razy) miałam zawsze inne pomysły na interpretacje i inaczej na wszystko patrzyłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja do tej pory sie zastanawiam...co twórcy mieli na myśli...a może tak naprawdę najlepsze rozwiązanie to to najprostsze? Chyba musze drugi raz ten film obejrzeć :)

      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Dla mnie to najlepszy film Forstera i jedna z najlepszych ról Goslinga. Ten film jest jak sen, klimat jaki udało się osiągnąć twórcom jest porażający. Bardzo dobrze sprawdza się tu także montaż, który, moim zdaniem, odgrywa w tym filmie kluczową rolę. No i to zakończenie - wstrząsające, cholernie smutne:) Zawsze po tym filmie czuję się dziwnie, ciągle wracając do niego myślami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja sie jeszcze waham czy ten film czy Marzyciel należą do moich ulubionych,może kiedyś uda mi sie obejrzec je np.:jeden po drugim i wtedy ocenię.Na pewno Zostań jest świetnie rozwiązany aktorsko i tak jak piszesz montażowo,zreszta do scenariusza czy scenografii też nie ma sie gdzie przyczepić.A zakonczenie dla mnie wstrząsające,spodziewałam sie tego,ale chyba do końca liczyłam na coś bardziej pozytywnego...

      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Właśnie to w Zostań jest najpiękniejsze - długo nie pozwala o sobie zapomnieć :)

      Usuń
  3. A dla mnie to coś więcej niż jedna z najlepszych ról Goslinga, McGregora, czy kogokolwiek! "Zostań" to po prostu rewelacyjny film, który zawsze jak się ogląda to odkrywa się nowe tajemnice, całkowicie zmieniające wzgląd na niego! Świetna recenzja! :) Pozdrawiam, www.filmowe-abecadlo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki :) Ten film ma w sobie to coś tak więc zgadzam sie,że jest rewelacyjny,taki inny,tragiczny,ajednak pozytywny,bo w końcu główny bohater chciał przecież pomóc.Mam nadzieję,że jeszcze wiele przed nami równie dobrych filmów :)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak ja kocham ten film! Absolutnie jeden z moich ulubionych, mam go w swoim TOP10 na własnym blogu, heheh :)
    Boski Gosling, boskie obrazy, ten cały oniryzm, tysiące interpretacji... Widziałem go już z 5 razy, a po przeczytaniu Twojej recenzji nabrałem ochotę na kolejny seans :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba przypadkiem obejrzałam i zrecenzowałam jeden z ulubionych filmów zaprzyjaźnionych Blogerów :)

      Pozdrawiam :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Trauma (2019) czyli o kruchości ludzkiej psychiki

W obronie syna- serial

Strangerland