Gallowwalker

Gallowwalker (USA, Wielka Brytania, 2012)

Reżyseria: Andrew Goth
Scenariusz: Andrew Goth, Joanne Reay
Gatunek: Horror/ Western

Obsada:
         Aman- Wesley Snipes
         Kansa- Kevin Howarth
         Fabulos- Riley Smith
         Angel-  Tanit Phoenix
         Sueno- Alyssa Pridham
         Kochanka- Jenny Gago

          Gdzieś na piaszczystym pustkowiu spowitym słońcem podróżuje Aman-tajemniczy rewolwerowiec poszukujący potępionych, by dokonać na nich zemsty za cierpienia i śmierć ukochanej Sueno oraz by zabić ich ponownie tak by już nikomu nie zagrażali...Tymczasem Kansa i jego towarzysze oraz Kochanka chcąc przetrwać jako potępieni muszą szukać dla siebie kolejnych ludzi by pozyskać od nich skórę, gdyż ich własna poddaje sie rozkładowi,a słońce może spalić delikatny układ mięśniowy, który im pozostał...


          Gallowwalker to jeden z tych filmów, którego zwiastun intryguje, ale już pierwsze dziesięć minut obrazu może zadecydować czy sie go obejrzy czy też nie. Bo trzeba przyznać, że pierwsze odsłony mogą sie wydawać nie tylko dziwne (tak jak cały film),ale także mało zrozumiałe treściowo. Zarówno bowiem scena, gdy Aman przywozi jednego z potępionych do rzeźni, gdzie obcina mu sie głowę jak i kolejna na torach kolejowych nie tylko nie wciąga, ale także nie zachęca, by oglądać dalej. Jeśli już ktoś sie zdecyduje,by brnąć w to dalej to mogę zapewnić, że obie kwestie zostaną wyjaśnione dzięki historii którą główny bohater opowiada wybranemu dla siebie pomocnikowi (i poniękąd także widzowi). Film pełny jest zresztą nie tylko niejasnych scen, ale także przemocy, która w przedstawionym świecie wydaje sie być czymś niewymuszonym i naturalnym, gdzie prawo ustalane jest przez osoby nie zawsze działające w zgodzie z nim i tak naprawdę nie ma co liczyć na łaskę czy litość, a na pewno już nie na miłosierdzie potępionych. Potępieni to tym razem (o dziwo) wcale nie wampiry,których ostatnio w kinie sporo,a raczej rodzaj zombie, połączeni klątwą z głównym bohaterem. Nie są więc oni sztywni i nie chodzą bezmyślnie z wyciągniętymi przed siebie rękami, są natomiast przerażającymi kreaturami, które złą sławą i wyglądem zastraszają miejscowych. Główny bohater-Aman to samotny jeździec, który tropi niczym zwierzęta grupę potępionych, jest milczący, cyniczny i niezwykle spokojny,w przeciwieństwie do swojego pomocnika, którego wybiera sobie spośród skazanych na śmierć przez miejscowe władze. Ktoś spyta czemu tak wiele miejsca poświęcam fabule, zdradzając co nieco...Otóż "Gallowwalkers" można oglądać pobieżnie i wtedy nie zrozumie sie raczej nic z tego co jest pokazane lub powiedziane,dzieje sie tak ze względu na retrospekcje, które są na tyle ważne że ich pominięcie może grozić niezrozumieniem fabuły,nie jest to bowiem jedna z tych mega przewidywalnych produkcji amerykańskich. Jeśli jednak zwraca sie uwagę na szczegóły to przykuwa uwagę fakt dwóch, może trzech przeplatających sie i powiązanych ze sobą wątków, co sprawia iż obraz ten jest niezwykle prosty w odbiorze.

          Kolejną kwestią, która może zniechęcić (lub zainteresować) jest to jak "Gallowwalkers"został zrobiony. Mnie takie przedstawienie historii kojarzy sie z komiksem. Zresztą przerysowany główny bohater oraz arcyźli przeciwnicy mogą być tego przykładem. Podobnie zresztą jak minimalizm zarówno gry aktorskiej jak i scenografii...pustynia, góry, tory kolejowe, jeden czy dwa budynki i szubienica...Zdjęcia kręcono na namibijskiej pustyni, więc postaciom(aktorom), które wystąpiły w "Gallowwalkers"musiało być naprawdę gorąco i ten autentyzm akurat da sie odczuć. Scenariuszowi jednak można zarzucić słabe zarysowanie postaci, co przekłada sie na grę aktorską, która wypada mało przekonywująco i mało artystycznie...nijak sie ma do krajobrazu czy ciekawych i barwnych kostiumów przywodzących na myśl Amerykę XIX wieku. Można sie było więcej spodziewać po aktorze jakim jest Wesley Snipes, który nieodmiennie kojarzy sie z filmami akcji, skąd domniemanie, że "Gallowwalkers" także takim obrazem będzie- dynamicznym, z wartką akcją i energicznym głównym bohaterem. Niestety pod koniec można być zawiedzionym niemrawością i miernością produkcji...choć sam pomysł wydaje sie być na tyle ciekawy, iż mógłby posłużyć jako scenariusz gry RPG "Deadlands"(oczywiście jeśliby go nieco urozmaicić i dodać wiecej wątków).

Czy wiec warto siegać po coś co według wielu jest słabe?
Niekoniecznie jeśli ma sie mało czasu i dużo filmów do obejrzenia. Jeśli natomiast jest sie na urlopie lub wakacjach to czemu nie, lepsze to niż po raz kolejny grać w tę samą grę komputerową...






Komentarze

  1. Moja lista filmów do obejrzenia jest długa, ale ta pozycja przykuła moją uwagę. Spróbuję obejrzeć, nawet jeśli po 10 minutach zdecyduję się ją jednak wyłączyć :)

    Pozdrawiam,
    Ania z TripleAworks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbować można...w końcu zawsze film da sie wyłączyć a z kina wyjść...

      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Muszę obejrzeć to dziwadło :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obejrzec można jako ciekawostkę,ale nie nastawiaj sie na niewiadomo co...

      Pozdrawiam

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Trauma (2019) czyli o kruchości ludzkiej psychiki

W obronie syna- serial

Strangerland