Lipcowy chłód

Cold in July (Francja, USA, 2014)

Reżyseria: Jim Mickle
Scenariusz: Jim Mickle, Nick Damici
Gatunek: Thriller

Obsada:
Richard Dane- Michael C. Hall
Russel- Sam Shepard
Jim Bob- Don Johnson
Ann Dane- Vinessa Shaw


          Rok 1989. Pewnej lipcowej nocy Richard zabija w obronie własnej włamywacza, który wdarł sie do jego domu we wschodnim Teksasie. Policja przyjeżdża na miejsce, zostają spisane zeznania i wszystko wróciłoby do normy, gdyby nie fakt, że ojciec złodzieja właśnie wyszedł z więzienia i postanawia pomścić śmierć syna....

          Dla niektórych pokaz filmu na takich festiwalach jak Sundance czy Warszawski Festiwal Filmowy to wystarczająca rekomendacja, by go obejrzeć, inni potrzebują znanego nazwiska czy to reżysera czy aktora, jeszcze inni muszą zobaczyć zwiastun i musi ich on przekonać. W "Cold in July" te trzy argumenty przemawiające na korzyść produkcji łączą sie ze sobą,a chyba nie ma nic lepszego niż potrójne poparcie, szczególnie, że rynek kinematograficzny ma wiele do zaoferowania i łatwo przeoczyć taką perłę wśród innych.

          Choć na festiwalach "Cold in July" nie zgarnął zbyt wielu nagród to trudno byłoby go nie zauważyć. Stylizowany na lata 80-90-te zarówno pod względem atmosfery na ekranie jak i scenografii wyróżnia sie spośród pozostałych egzotycznych produkcji azjatyckich czy specyficznych pod względem kulturowym filmów Europy Wschodniej czy Skandynawii. Można by rzec, że to opowieść typowo amerykańska, rozgrywająca sie na amerykańskiej prowincji, pokazująca życie prostych, dobrych ludzi w małym miasteczku, gdzie wszyscy sie znają. I tak naprawdę to fakt, którego my widzowie moglibyśmy nawet nie dostrzec, mógłby nam umknąć, gdyby nie główny bohater- mąż i ojciec, drobny przedsiębiorca, który pewnej nocy jest zmuszony zabić intruza naruszającego spokój i bezpieczeństwo jego rodziny. No tak, ale przecież takie motywy już w filmach widzieliśmy, to już było, więc co wyróżnia akurat ten? Przede wszystkim realizm...widziałam już sporo obrazów, gdzie krew lała sie z ekranu i to jedyny jaki pamiętam, gdzie ktoś- w tym przypadku gospodarze domu, muszą posprzątać (nie liczę "Śladów zbrodni") nie tylko zmywając krew ze ściany czy dywanu, ale i ze swojej świadomości,a to już okazuje sie dużo trudniejsze, gdyż pozostawieni sami sobie nie bardzo wiedzą jak sie do tego zabrać. W końcu kanapę można kupić nową, ale trudniej wymazać wspomnienie zabitego we własnym salonie ze swojej głowy. Szczególnie gdy okazuje sie, iż wraz ze śmiercią włamywacza problemy wcale sie nie kończą, a wręcz przeciwnie zaczynają nawarstwiać...przypominając...amerykański film sensacyjny.  

          
          Kolejna cechą, które ujęły mnie w "Cold in july" to gra aktorska oraz szczegółowo dopracowana charakterystyka postaci. Michael C. Hall jako przestraszony własnej obrony Richard przeobrażający sie w dociekliwego obywatela, dla którego bezpieczeństwo rodziny oraz sprawiedliwość są najważniejsze, to przykład rewelacyjnego warsztatu pracy, świetnej współpracy z ekipą i kamerą oraz dowód na to że doświadczony aktor z dobrze napisanym scenariuszem to sukces, każdego niemal filmu. Obok niego można zresztą podziwiać podstarzałych może, ale przy tym niezawodnych aktorów czyli Sama Sheparda oraz Dona Johnsona, znanych z ról to fakt drugoplanowych, ale czy to ma jakiekolwiek znaczenie, skoro w tej produkcji każda z postaci jest tak samo znacząca i tak samo dobrze napisana oraz zagrana? Russel Sama Sheparda to były skazaniec, z jednej strony pełen wewnętrznego niepokoju, który z czasem ustępuje miejsca rozsądkowi i próbuje dostosować sie do zaistniałej sytuacji, jednak przegrywa ze starymi zasadami wpojonymi jeszcze w czasach przed więzieniem. Z kolei Jim Bob- Dona Johnsona, to postać może nawet nieco przerysowana, barwna, ciekawa, inteligentna ale przede wszystkim niezwykle ciekawie przedstawiona jako przyjaciel i towarzysz broni, człowiek z przeszłością ale nie wrak czy psychol,ale logiczny i poukładany facet. Nie mam zastrzeżeń nawet do postaci kobiecej, bo tutaj była tak samo widoczna czy charakterystyczna jak postacie męskie,a Vinessa Shaw i jej bogate doświadczenie w rolach dramatycznych, tutaj niezwykle sie przydało. Jej Ann jest delikatna, ale nie naiwna, bezbronna, ale i silna osobowościowo czyli taka jakie powinny być kobiety w produkcjach obyczajowych, dramatycznych czy sensacyjnych.

          Podobał mi sie również sposób w jaki pokazano końcówkę lat 80-tych kładąc nacisk na stare auta, kasety wideo, ubrania oraz wnętrza- kolejność jest tutaj istotna. Jako widz miałam bowiem wrażenie, że nie było to ani ostentacyjne ani przesadzone,a raczej stonowane oraz mające dodawać fabule pewnego smaczku,a nie zapychać widza niepotrzebnymi i dawno przez niego zapomnianymi gadżetami. Widać było że sami aktorzy także odnaleźli sie w tak przedstawionych realiach.  

          Czy jest więc coś co raczej nie podobało mi sie w tej produkcji? Chyba nie i takich filmów Wam i sobie życzę w tym Nowym 2015 Roku :) 



Komentarze

  1. Dobry film, zupełnie nie spodziewałem sie po amerykańskiej produkcji, aż takich przewrotek fabularnych i łamania schematów. Również życzyłbym sobie więcej takich przewrotnych dzieł :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja czułam,że ten film może być niezły ale nie spodziewałam sie czegoś tak dobrego,dlatego nadal jestem w szoku jak o tym pomyślę i chcę więcej takich filmów ;)

      pozdrawiam

      Usuń
  2. "ale przede wszystkim niezwykle ciekawie przedstawiona jako przyjaciel i towarzysz broni" - Dokładnie! Bardzo się cieszę z występu Dona Johnsona. Już najwyższy czas na comeback! Poza tym zajebiście dobrana muzyka i świetne zdjęcia. Do tego widać że operator wycisnął wszystko ze sprzętu (sceny przy torach, latarnie, delikatnie oświetlona farma). To ciężki film o potrzebie naprawienia....No właśnie czego? Jak kurewsko musiał się czuć Russel siedzący całą noc w samochodzie. Porzucił rodzinę i pozbawiony ojca dzieciak wyrósł na samo zło...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Don Johnson wybrał naprawdę dobry scenariusz na comeback :) film jest wstrząsający,wymowny,akcja wartka jak to sie kiedyś mówiło,bardzo mi brakowało tego typu produkcji,więc fajnie że sie pojawił.masz rację co do operatora kamery,ale tej ścieżki dźwiękowej jakoś nie zauważyłam....może muszę ten film jeszcze raz obejrzeć ;)

      pozdrawiam

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Trauma (2019) czyli o kruchości ludzkiej psychiki

W obronie syna- serial

Strangerland