River- Miniserial

River (Wielka Brytania /2015)

Twórca: Abi Morgan
Gatunek: Dramat /Kryminał

Obsada:
John River- Stellan Skarsgård
Jackie 'Stevie' Stevenson- Nicola Walker
Chrissie Read - Lesley Manville
Ira King- Adeel Akhtar
Thomas Cream - Eddie Marsan
Rosa Fallows- Georgina Rich
Marcus McDonald- Owen Teale
Frankie Stevenson-  Turlough Convery
Tom Read- Michael Maloney
Bridie Stevenson- Sorcha Cusack
Jimmy Stevenson- Steve Nicolson
Michael Bennigan - Jim Norton

          Detektyw John River po zamordowaniu jego policyjnej partnerki próbuje ułożyć sobie życie, zarówno zawodowe jak i prywatne, przy okazji prowadząc intensywnie śledztwo, mające na celu schwytanie sprawcy zabójstwa.

          Nie licząc środowiska filmowego myślę, że nazwisko Abi Morgan niewiele komukolwiek mówi, a niech to, mnie też niewiele mówiło...dopiero kiedy sprawdziłam, iż pani Morgan była scenarzystką i współtwórczynią takich filmów jak "Wstyd" czy "Żelazna dama", zrozumiałam, że to filmowo-serialowa klasa A,B lub C, a nie Z. 
Zresztą sam serial "River" pokazuje, że nie jest to produkcja MTV dla młodzieży, skonstruowana w garażu za 10 000 czegoś tam, tylko przemyślana i nieźle poprowadzona akcja, z rozpoznawalnym na arenie międzynarodowej aktorem i stonowaną scenografią, tak by nie rozpraszać widza nieistotnymi elementami. I choć pomysł na superinteligentnego policjanta o niezwykłym zdolnościach do dedukcji poprzez zdobytą wiedzę i niezwykły zmysł obserwacji nie jest nowy i wywodzi sie wprost od Sherlocka Holmesa, to jednak nadal tego typu konstrukty ogląda sie dobrze i z pewną dozą zaciekawienia ze względu choćby na różnice w szczegółach co do pierwowzoru. 

          Bo żeby nie było wątpliwości John River to ani nie Sherlock Holmes ani tym bardziej John Luther i nie chodzi tutaj bynajmniej o to że nie mieszka przy 221b Baker Street czy że nie jest czarnoskóry, ale o nietypowy charakter i życiowa historię. Słowa introwertyczny czy neurotyczny mogą bowiem okazać sie niewystarczające przy opisie tego bohatera. Mieszka sam. Rozmawia z ludźmi tylko wtedy kiedy musi coś przekazać lub czegoś sie dowiedzieć, zresztą częściej zdarza mu sie mówić do nieistniejących lub nieżyjących już osób, niż do tych którzy siedzą lub stoją obok. I mimo że trudno do niego dotrzeć to zawsze znajdą sie życzliwi mu ludzie, którzy mu pomogą lub spróbują wspierać w trudnej sytuacji, nie oczekując niczego w zamian. Jako detektyw jest cierpliwy i dociekliwy, a jego przenikliwy i wrażliwy na bodźce umysł sprawia, że postrzega każda sprawę z innej niż wszyscy perspektywy. Brzmi znajomo, prawda? Współpracownik, nie, River to indywidualista, który równie dobrze mógłby sam rozwiązywać sprawy, nie potrzebuje też widowni czy pochlebców, jest skromny, robi co ma być zrobione i tyle, nie oczekuje w zamian pochwał czy gratyfikacji.

          Cały serial, którego jest zaledwie 6.odcinków każdy trwający godzinę, podejmuje temat śledztwa w sprawie śmierci pani detektyw Stevenson. Pojawia sie przez chwilę jedna poboczna sprawa-inne śledztwo, ale uważam, że niepotrzebnie i trochę na siłę zostało w tej produkcji umiejscowione. Podobnie jak historia życia Rivera, bo z nią czy bez niej serial byłby na równi ciekawy i z pewnością znalazł by i znajdzie swoich zwolenników.
          Tak jak wspomniałam wyżej scenografia nie powala, ale to nie serial kostiumowo- historyczny, więc nie ma to większego znaczenia. Spodobała mi sie ścieżka dźwiękowa choć niektórzy mogą uznać, że zupełnie nie pasuje do atmosfery serialu- to utwory z lat 60-70-tych połączone z klasyką. Tworzą kontrast z tłem, kolorami serialu, pobieżnie przedstawionym miastem i wnętrzami.

          Jeśli nadal wahacie sie przed zobaczeniem "Rivera" to może dodam jeszcze, że główną rolę zagrał szwedzki aktor Stellan Skarsgård znany z takich komercyjnych produkcji jak "Avengers", "Thor" czy musicalu "Mamma Mia!" oraz niszowych jak "Obywatel roku" oraz "Wyspa skazańców". Nie była to może jego najlepsza rola,ale z pewnością bardzo ciekawa. Partneruje mu Nicola Walker, która choć grywa w serialach brytyjskich to widocznie zbyt mało ich oglądam, by coś więcej o niej powiedzieć. Pozostali członkowie obsady są i to musi wystarczyć....aaa i tak rozpoznałam Alliser'a Thorne'a z "Gry o Tron" ale i tak uważam że w czerni, skórach i zbroi wygląda lepiej, tak jakoś bardziej naturalnie ;)

             Serial ogląda sie szybko, w końcu to tylko 6.godzin i pozostawia w głowie nie tylko piosenkę "I love to love" wierzcie mi lub sprawdźcie sami...

  

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Trauma (2019) czyli o kruchości ludzkiej psychiki

W obronie syna- serial

Strangerland