7.filmów na 7.dni tygodnia- Dzień 1.-Łowca

The Hunter (Australia, 2011)

Reżyseria: Daniel Nettheim
Scenariusz: 
  • Alice Addison
  • Wain Fimeri
  • Gatunek: Dramat / Przygodowy

    Obsada:
    Martin David- Willem Dafoe
    Lucy Armstrong- Frances O'Connor
    Jack Mindy- Sam Neill
    Sass Armstrong- Morgana Davies
    Bike Armstrong- Finn Woodlock


              Martin na zlecenie pewnej korporacji ma zdobyć próbki organiczne pewnego zwierzęcia uważanego za legendarne, choć według świadków mógł pozostać jeden osobnik tego gatunku na wolności. Otrzymuje od firmy wszelkie niezbędne informacje i zostaje ulokowany w domu Armstrongów u podnóża gór w Tasmanii.Kiedy jednak tam dociera okazuje sie, że nic nie jest takie jak miało być mu zapewnione, ani warunki mieszkaniowe, ani lokalna społeczność, która zwalcza każdego obcego mogącego zagrozić ich miejscom pracy zamiast pomagać lub chociażby nie przeszkadzać. Przez przypadek też dowiaduje sie, że przed nim był już ktoś kto poszukiwał legendarnego tygrysa, po prostu wyszedł z domu...i już nie wrócił... 

              Nominowany w 12.kategoriach oraz nagrodzony dwoma nagrodami przez Australijski Instytut Filmowy "Łowca" to trzeci film reżysera Daniela Nettheima. Pozostałe dwa zrealizowane ponad 10.lat temu przeszły raczej bez echa, można by nawet powiedzieć, że współtwórca licznych seriali uczył sie fachu i co trzeba mu przyznać szybko sie go nauczył."Łowca" bowiem to obraz w pełni przemyślany, o niespiesznej akcji, która rozwija sie konsekwentnie, bez moralizowania oraz zanudzania widza wątkami osobistymi bohaterów. Co oczywiście nie oznacza, iż tych wątków w filmie nie znajdziemy choć wydają sie one być kwestią marginalną. 

              Na pewno ogromną zaletą "Łowcy"jest główny bohater Martin David, postać tajemnicza, milcząca, co w jego fachu jest dość istotne i naturalne, skoro wiele czasu spędza sam, w leśnych ostępach, zastawiając pułapki, smarując sie błotem i czekając na zwierzynę. Widz nie musi sie niczego jednak domyślać, wszystko jest bowiem jasno i klarownie pokazane, bez pietyzmu, ale z pewna dozą profesjonalizmu. Oczywiście eksperci od survival'u mogliby sie tutaj zabrać głos, że to czy tamto wykonuje sie inaczej, ale dla przeciętnego widza liczy sie efekt wizualny,a ten jest zadowalający, więc po co czepiać sie szczegółów?
    Kolejnym mocnym atutem filmu jest scenografia. "Łowcę" kręcono bowiem na Tasmanii. Na szczęście, dla widza, nie żałowano taśmy filmowej na długie i zapierające dech w piersi ujęcia gór i lasów, na tle których główny bohater wydaje sie być zupełnie niepozorny. Według mnie zbyt rzadko kręci sie filmy w takich miejscach(nie liczę produkcji fantasy), wiem że może i tematyka nie wszystkich przyciąga do kin i przed ekrany, jednak czasami zdecydowanie warto sięgnąć po gatunek przygodowy czy survivalowy, bo wiąże sie to niejednokrotnie z zachwycającymi widokami natury, a to zawsze pewna odmiana od produkowanych masowo w miastach obrazach.
    Surowy klimat, niezmierzone połacie lasów, kontakt bohatera z przyrodą te atuty "Łowcy" trudno  podważyć. Dodatkowo minimum efektów specjalnych sprawia, że jest to prawdziwy kinematograficzny naturalizm.
    Oczywiście nie wszystko złoto co sie świeci, więc i tutaj znajdzie sie kadry, które można uznać za przesadzone lub zbędne,  jednak wszystko zależy od upodobań widza. Dla mnie wątki Martin-Lucy nie są przesadzone, ani zbyt udramatyzowane, ale może to także kwestia gry aktorskiej Willema Dafoe. Zachowuje on bowiem zdrowy dystans zarówno do odgrywanej przez siebie postaci jak i do pozostałych "graczy". Właściwie to czytałam już opinie, że to aktor skończony, że wybiera coraz gorsze scenariusze byle tylko mieć pracę i pozostać na ekranie, ale jakoś nie mogę sie z tym zgodzić. Nawet ten obraz wybrałam ze względu na niego, jego obecność na plakacie i w obsadzie nadal gwarantuje oglądalność. Jak najbardziej nie jest to już oglądalność na tym poziomie co kiedyś, ale według mnie to raczej kwestia popularności blockbusterów, w których on nie grywa, bo to aktor off-owy, charakterystyczny zarówno z twarzy, mimiki jak i sposobu mówienia, więc raczej nie będzie pasował do następców "Gwiezdnych wojen". Co do Frances O'Connor to pasuje mi ona bardziej do produkcji kostiumowych i romantycznych komedii i takie role powinna dostawać, w tym sie sprawdza, tutaj jej Lucy jest mało przekonywująca, lepiej-naturalniej wypadają małoletni aktorzy, których kariera na ekranie dopiero sie zaczyna, ale już można powiedzieć że ma szansę trwać i być pełna sukcesów o ile tylko będą konsekwentni w wyborze ról.

    Podsumowując tę prostą jeśli chodzi o fabułę, ale niezwykle dopracowaną produkcję to warto zaznaczyć, że nie jest to obraz o dużym budżecie, ale jednak zrobiony jest z niemałym rozmachem i dzięki temu zachwyca wizualnie, a wszystko dzięki przyrodzie, która sama w sobie jest niezwykła. Oczywiście legendarne zwierzę okazuje sie efektem pracy grafików komputerowych, ale nie można mieć wszystkiego, szczególnie jeśli coś wyginęło z ręki człowieka. Film polecam!


    Komentarze

    Popularne posty z tego bloga

    Trauma (2019) czyli o kruchości ludzkiej psychiki

    W obronie syna- serial

    Strangerland