5.filmów o których nie pisałam,a które warto obejrzeć
WAKEFIELD (USA/2016)
Reżyseria: Robin Swicord

Wakefield to niewątpliwie dramat psychologiczny ukazujący monotonię życia codziennego, rytuały przerwane nagłym zniknięciem oraz ponowny powrót do rutyny.Wszystko to widziane jest oczami jednego człowieka, który jest jednocześnie narratorem tej opowieści. Otwarte zakończenie pozwala widzowi na własną interpretację obrazu. Zdecydowanie Polecam!
SHOT CALLER (USA/2017)
Reżyseria: Ric Roman Waugh

"Shot caller" to ciekawie nakręcony thriller, gdzie pomija sie kwestie oczywiste, te które widz mógł już gdzieś widzieć,a pokazuje sceny nieraz szokujące i brutalne, które połączone razem dają spójny obraz działania siatki przestępczej wewnątrz zakładu karnego. W pamięć zapada rola Nikolaja Coster-Waldau znanego z serialu "Gra o tron", który w profesjonalny sposób stara sie oddać przemianę głównego bohatera z uczciwego obywatela w bezwzględnego gangstera. Oglądając Coster-Waldau na dużym ekranie ma sie wrażenie, że stara sie on samą mimiką oddać emocje postaci, nawet jeśli muszą one być głęboko skrywane przed światem zewnętrznym.
"Shot caller" to kolejna produkcja która zadaje pytania o system penitencjarny i resocjalizacyjny oraz jego skuteczność. Niestety jej scenariusz odpowiada przecząco na wszelkie pytania i rozwiewa jakiekolwiek wątpliwości co do jego efektywności i słuszności istnienia. Film jest mocny, miejscami bardzo sugestywny, więc zapewne nie dla wszystkich,ale i tak warto.
DAMA W VANIE (THE LADY IN THE VAN/Wielka Brytania/2015)
Reżyseria: Nicholas Hytner

"Dama w vanie" to można powiedzieć typowo angielski komedio-dramat, z wątkiem kryminalnym w tle/przeszłości i ciekawie zarysowanymi postaciami. To co dodatkowo dodaje oryginalności to fakt, że scenariusz został oparty na faktach, a główne role powierzono znanym angielskim aktorom: rewelacyjnej Maggie Smith oraz utalentowanemu Alex'owi Jennings'owi. Mimo to film wydaje sie być zbyt krótki jak na tak ciekawą i rozbudowaną historię,ma sie wrażenie że wiele szczegółów oryginału pominięto i koniec choć smutny pozostawia pewien niedosyt i chęć poznania zarówno głównej bohaterki jak i jej przyjaciela/sąsiada od jeszcze innej strony.
Dzięki angielskiemu sposobowi prowadzenia narracji tę przygnębiającą historię ogląda sie jednak nadspodziewanie lekko i to przemawia za rekomendowaniem tego obrazu w jakiś szczególnie pochmurny dzień,bo przecież szkoda siedzieć w domu, gdy na zewnątrz jest ciepło. Polecam na deszczowe dni!
ŚWIATŁO MIĘDZY OCEANAMI (THE LIGHT BETWEEN OCEANS/Wielka Brytania/Nowa Zelandia/USA/2016)
Reżyseria: Derek Cianfrance
Świat zaraz po I wojnie światowej. Były żołnierz-Tom, dostaje posadę latarnika, na małej,
odizolowanej od cywilizacji, wyspie. Zanim jednak tam trafia poznaje piękną kobietę-Isabel. Zakochują sie w sobie, biorą ślub, po czym kobieta przeprowadza sie na wyspę, by być blisko męża. Pomimo jego wymagającej skupienia pracy oraz braku innych ludzi wokoło Tom i Isabel wydają sie być dobrze dobraną parą, kiedy więc kobieta zachodzi w ciążę nic więcej już do szczęścia nie jest im potrzebne. Niestety wypadek podczas burzy sprawi, że Isabel traci dziecko, potem traci następne, a z nim nadzieję i radość życia. Aż do dnia kiedy do wyspy dobija łódka z ciałem mężczyzny i małym dzieckiem. Mimo oporów Toma, Isabel postanawia zatrzymać maleństwo. Jednak tak jak każde dziecko poza ojcem, ma także matkę,tak każdy żołnierz pomimo pokoju pozostaje służbistą z zasadami,a znalezienie zaginionego dziecka powinno sie przecież zgłosić,prawda?
Reżyser "Blue Valentine" oraz "Drugiego oblicza"po raz kolejny udowadnia, że nie potrzeba ani dużych pieniędzy ani spektakularnych scenografii by stworzyć dobry film. Wystarczy dobry scenariusz oraz para właściwie dobranych aktorów, by obraz miał sens i przekaz,a przy okazji wywoływał w widzu emocje. To zresztą dzięki takim obrazom jak ten można poznać dobrego aktora, bo to że zagra przekonywająco w dużej produkcji, gdzie nie zawsze liczy sie jego warsztat,a dochodzą do głosu efekty specjalne czy kostiumy, to żaden wyczyn, szczególnie gdy tytuł zostanie odpowiednio rozpropagowany marketingowo. Natomiast udział w tego typu produkcji wymaga przygotowania i pokazania swoich aktorskich możliwości, myślę, że to sie udało zarówno Michael'owi Fassbender'owi, Alicii Vikander jak i samej Rachel Weisz. Polecam!
PRZEBUDZENI (EQUALS/USA/2015)
Reżyseria: Drake Doremus
Silas i Nia żyją w świecie przyszłości. Elegancko sterylnym, pełnym zdrowych, pracowitych
ludzi, którzy....nie okazują sobie uczuć. Nie ma więc w tym świecie miłości, nie uprawia sie seksu, bo ludzie sie nie dotykają, nie ma w tym świecie też nienawiści...zresztą z tego samego powodu. Nie ma wojen, zawiści, ale nie ma też radości i szczęścia. Wszyscy są jednak zadowoleni, na tyle na ile pozwalają im na to zastrzyki i pigułki, które biorą codziennie. Oczywiście zdarzają sie przypadki, że dana osoba zaczyna coś czuć, ale na szczęście są na to medykamenty, nikt nie zostaje bez pomocy.
W tym świecie Silas i Nia zakochują sie w sobie,a im są siebie bliżej, tym większy strach w nich rośnie,że ktoś to odkryje. Pewnego dnia okazuje sie, że Nia jest w ciąży, rozpoczyna sie walka o życie, uczucia i samego siebie.
Nie raz już pewnie pisałam, że najlepsze sci-fi to te niskobudżetowe, gdzie albo aktorzy są mało znani albo nie słyszałam o reżyserze. Jednak to właśnie w takich produkcjach obie strony są nieraz bardziej zaangażowane niż w wysokobudżetowych blockbusterach. W "Przebudzonych" dwoje znanych poniekąd aktorów Nicholas Hoult i Kristen Stewart tworzy niesamowicie magnetyzujący duet. Stewart i jej aktorska skłonność do nieokazywania emocji tutaj idealnie sie wpasowała kontrastując z wewnętrznym ciepłem i empatią Houlta.
Co do scenografii to jest prosta i sterylna, podobnie jak kostiumy.Emocje oznaczono kolorami, ale nie kostiumów, a całego tła. Chłodna biel, ciepły niebieski. Do tego prosty scenariusz, spokojna praca kamery i już mamy przepis na dobry film, który można pokazać nie tylko w kinie, ale i na międzynarodowym festiwalu filmowym. Czemu nie, w końcu to prostota,także w kinie,powinna rządzić światem...dzięki temu byłby dla Nas widzów bardziej przyswajalny. Polecam!
Miło wreszcie przeczytać kilka pochlebnych zdań na temat "Światła między oceanami" :) Ja sama wyszłam z seansu nie do końca usatysfakcjonowana... jednak w pełni się zgadzam, że aktorzy wykonali fantastyczną robotę!
OdpowiedzUsuń